Witajcie kochane w ten piękny słoneczny dzień :) Też czujecie już wiosnę w powietrzu?Ja zdecydowanie tak i nie mogę doczekać się zieleni.To tak w ramach wstępu,teraz zapraszam na ta część,która bardziej Was zainteresuje jeśli już tu trafiłyście.
Środa i niedziela są moimi zdecydowanie ulubionymi dniami,właśnie ze względu na wszelkie włosowe zabiegi pielęgnacyjne.To co dla niektórych jest obowiązkiem dla mnie jest przyjemnością,lubię masaże z ciepłym olejem i długie kąpiele w gorącej wodzie...szczególnie kiedy wracam z zimna :) Jak zabiegi pielęgnacyjne przebiegły dzisiaj?
1. Olejowanie:
Na skalp poszedł mój ulubiony dhathri plus, na długość khadi 18 ziół było mi zimno i nie zmoczyłam głowy(zawsze olejuję na mokro) co okazało się błędem,bo po około 20 minutach musiałam dokładać olej,włosy piły go na tyle,że skończyłam na trzecim dołożeniu chociaż spokojnie wciągnęły by jeszcze wiecej.Jednak jako główny krakowski sknerus nie dałam im zaspokoić swoich potrzeb.
Olej na skalp nałożyłam 2 godziny przed myciem,na resztę dużo wcześniej więc siedział na włosach około 5 godzin.Przy okazji w ulotce dhathri pisze,żeby nakładać go tylko na 30 min przed myciem,ale kto by się tam słuchał(ostrzeżenia pokroju przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub specem od medycyny ajurwedyjskiej też mam w głęboki poważaniu).
2.Emulgowanie:
Około 30 minut przed myciem nałożyłam na włosy od połowy trochę balsamu na cedrowym propolisie,bojąc się braku efektów po wcześniejszym olejowaniu na sucho chciałam chociaż trochę nawilżyć włosy.
3.Mycie:
Oczyściłam je dla odmiany czymś mocniejszym,a mianowicie szamponem Yves Rocher dodającym objętości.
4.Główne odżywanie:
Zrobiłam drugie podejście do odlewki maski z minerałam morza martwego,którą dostałam od Ag90.Niestety tak jak za pierwszym razem zapanowała u mnie po niej susza gorsza niż przed włosomaniactwem,mimo dodania do niej kilku kropel olejku z Yves Rocher.Jest to chyba pierwsza maska rosyjska,która nie jest ani dobra ani neutralna a wręcz w moim wydaniu szkodliwa.
5.Stylizacja i zabezpieczanie
Na stylizację jestem zbyt leniwa,ale o zabezpieczaniu nie zapominam nigdy.W odstawkę poszło nielubiane przezemnie serum na ,,K", a odkryciem zostało serum Matrix Biolage Exquisite Oil Monoi.Nie spodziewałam się po nim cudów,ładnie pachniało,było nieporównywalnie tańsze niż poprzednik ale jednak mnie zachwyciło-już wczoraj nałożyłam je na 4 dniowe zmęczone czesaniem włosy i z prawie prostego czegoś ładnie się pofalowały.Minimalnie zmniejsza puch,ale już za podkreślenie skrętu zostaje moim ulubieńcem,chociaż nie przeczę,w przyszłości kiedy je skończę będę szukać dalej,jednak czuję,ze wrócę do niego skruszona ;) Za 92 ml zapłacimy około 30zł na allegro,stacjonarnie dałam za nie 42zł i wcale nie żałuję,w odróżnieniu od poprzednika.
Podsumowanie zdjęciowe:
Wybaczcie pozbywanie się tła na miarę mistrza painta.Niezmiernie cieszy mnie odstająca korona bejbików niezmiernie smuci przesusz po tej masce.Przy okazji są to chyba jedyne włosy ,które wolą światło dzienne niz lampę,ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma ;)
Środa i niedziela są moimi zdecydowanie ulubionymi dniami,właśnie ze względu na wszelkie włosowe zabiegi pielęgnacyjne.To co dla niektórych jest obowiązkiem dla mnie jest przyjemnością,lubię masaże z ciepłym olejem i długie kąpiele w gorącej wodzie...szczególnie kiedy wracam z zimna :) Jak zabiegi pielęgnacyjne przebiegły dzisiaj?
1. Olejowanie:
Na skalp poszedł mój ulubiony dhathri plus, na długość khadi 18 ziół było mi zimno i nie zmoczyłam głowy(zawsze olejuję na mokro) co okazało się błędem,bo po około 20 minutach musiałam dokładać olej,włosy piły go na tyle,że skończyłam na trzecim dołożeniu chociaż spokojnie wciągnęły by jeszcze wiecej.Jednak jako główny krakowski sknerus nie dałam im zaspokoić swoich potrzeb.
Olej na skalp nałożyłam 2 godziny przed myciem,na resztę dużo wcześniej więc siedział na włosach około 5 godzin.Przy okazji w ulotce dhathri pisze,żeby nakładać go tylko na 30 min przed myciem,ale kto by się tam słuchał(ostrzeżenia pokroju przed użyciem skonsultuj się z lekarzem lub specem od medycyny ajurwedyjskiej też mam w głęboki poważaniu).
2.Emulgowanie:
Około 30 minut przed myciem nałożyłam na włosy od połowy trochę balsamu na cedrowym propolisie,bojąc się braku efektów po wcześniejszym olejowaniu na sucho chciałam chociaż trochę nawilżyć włosy.
3.Mycie:
Oczyściłam je dla odmiany czymś mocniejszym,a mianowicie szamponem Yves Rocher dodającym objętości.
4.Główne odżywanie:
Zrobiłam drugie podejście do odlewki maski z minerałam morza martwego,którą dostałam od Ag90.Niestety tak jak za pierwszym razem zapanowała u mnie po niej susza gorsza niż przed włosomaniactwem,mimo dodania do niej kilku kropel olejku z Yves Rocher.Jest to chyba pierwsza maska rosyjska,która nie jest ani dobra ani neutralna a wręcz w moim wydaniu szkodliwa.
5.Stylizacja i zabezpieczanie
Na stylizację jestem zbyt leniwa,ale o zabezpieczaniu nie zapominam nigdy.W odstawkę poszło nielubiane przezemnie serum na ,,K", a odkryciem zostało serum Matrix Biolage Exquisite Oil Monoi.Nie spodziewałam się po nim cudów,ładnie pachniało,było nieporównywalnie tańsze niż poprzednik ale jednak mnie zachwyciło-już wczoraj nałożyłam je na 4 dniowe zmęczone czesaniem włosy i z prawie prostego czegoś ładnie się pofalowały.Minimalnie zmniejsza puch,ale już za podkreślenie skrętu zostaje moim ulubieńcem,chociaż nie przeczę,w przyszłości kiedy je skończę będę szukać dalej,jednak czuję,ze wrócę do niego skruszona ;) Za 92 ml zapłacimy około 30zł na allegro,stacjonarnie dałam za nie 42zł i wcale nie żałuję,w odróżnieniu od poprzednika.
Podsumowanie zdjęciowe:
Wybaczcie pozbywanie się tła na miarę mistrza painta.Niezmiernie cieszy mnie odstająca korona bejbików niezmiernie smuci przesusz po tej masce.Przy okazji są to chyba jedyne włosy ,które wolą światło dzienne niz lampę,ale jak się nie ma co się lubi to się lubi co się ma ;)