poniedziałek, 3 lutego 2014

Jak odbić włosy od dna czyli o Kalpi Tone słów kilka.

Witajcie, czy też często miewacie problem z oklapniętymi u nasady włosami? Jeśli tak,ten wpis powinien Was zainteresować.

Jednym z niewielu patentów,które sprawdzają się u mnie chcąc odbić włosy u nasady,jest użycie przed lub po myciu ziołowej maski Kalpi Tone.


Składa się ona z indyjskich ziół takich jak:Amla,Sandałowiec,brahmi,kapur kachli,bhringraj,kozieradka,mandoor,neem,pomarańcza,shikakai,aloes,hibiskus,sitaphal,wala oraz khadir.
Innym patentem jest lekki masaż głowy-ale efekt w tym wypadku niestety jest krótkotrwały.

Głównym jej zadaniem jest wzmocnienie włosów oraz przyciemnienie koloru,niestety tego drugiego efektu u siebie nie zauważyłam.Jeśli użyłam jej przed myciem faktycznie włosów leciało troszkę mniej,ale już następnego dnia czy też jeśli nie użyłam jej przed myciem,a po,wszystko wracało do normy.Przyciemnienia włosów tak jak wspomniałam nie zauważyłam,ale blondynkom radzę jednak uważać.Używam jej od kilku miesięcy i nawet przyzwyczaiłam się do jej specyficznego zapachu.

Przygotowanie i wydajność
 W kartonowym opakowaniu dostajemy 100 gram proszku o intensywnym zapachu.Używając go tylko na skalp,taka paczuszka spokojnie wystarczy nam na około 3 miesiące regularnego stosowania.Chcąc używać tej maseczki na całej długości włosów niestety jak łatwo się domyslić wydajność drastycznie spada,przy moich włosach do połowy pleców 3 razy to maksimum,które jestem w stanie z niej wyciągnąć.Nie zmienia to jednak faktu,że szczególnie kręconowłose mogą się nią zainteresować,właśnie w ramach walki o skręt.Ładnie podkreśla loki,jednak jak większość ziół lubi podsuszać włosy przy częstszym stosowaniu,dlatego warto zachować zdrowy rozsądek i zależnie od włosów nie stosować jej częściej niż raz na 1-2 tygodnie.Na skalp potrafię nakładać ją 2 razy w tygodniu,nie zanotowałam podrażnienia i wysuszenia mimo skłonności do tego.

Przygotowanie jest dziecinnie proste-trochę proszku rozrabiamy z wodą do konsystencji jogurtu,w ramach zwiększenia wydajności spokojnie możemy dołożyć do niej którejś z tanich,nie podrażniających naszego skalpu odżywek. Papkę wmasowujemy w skórę głowy.Warto wcześniej przygotować czepek lub reklamówkę,ponieważ podczas zasychania bardzo lubi się kruszyć.Kiedy już siedzi na naszej głowie mamy godzinę dla siebie,po upływie tego czasu myjemy włosy,lub jeśli zrobiłyśmy to wcześniej poprostu spłukujemy.Nakładanie nie jest uciążliwe,ale sprzątanie łazienki po tym cudzie zdecydowanie nie jest najprzyjemniejsze,wanna po wypłukaniu jej z włosów nadaje się jedynie do mycia.Warto też uważać na paznocie jeśli nie malujemy ich lubi je leciutko odbarwiać,przynajmniej u mnie zawsze tak się dzieje.

Efekty:
-włosy pełne objętości
-zmniejszone wypadanie,jeśli użyjemy jej przed myciem(niestety krótkotrwałe)
-mocniejszy skręt
-troszkę bardziej błyszczą,ale na błysk znam lepsze patenty,którymi podzielę się w najbliższym czasie.


4 komentarze:

  1. Jest na mojej chciejliście :)
    Mam nadzieję, że niedługo wykończę moją alterrę (włosy mi się chyba już do niej przyzwyczaiły) i w końcu zakupię troszkę tych indyjskich cudeniek.

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie ją kupujesz? I w jakiej cenie?

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam zapach ziół indyjskich na włosach, nawet zapach henny mi nie przeszkadza.

    OdpowiedzUsuń